-Coś by się działo ale ktoś na przerwał- spojrzał na siostrę.
-Ale co?- zapytała
-Nic kochanie, nic- pogłaskał siostrę po głowie- Idę zrobić ta kolację.
Ja i Jazzy położyłyśmy się na leżakach i czekałyśmy aż Justin wróci z kolacją. Po 20 min chłopak wrócił, niosąc na tacy naszą kolację. Zjedliśmy ją i wróciliśmy do domu, umyliśmy się i poszliśmy spać wyczerpani całym dniem. Kiedy się obudziłam Biebera nie było obok, spojrzałam na zegarek. Była prawie 12:30! Szybko wstałam, doprowadziłam się do porządku , posprzątałam sypialnię i zeszłam na dół.
-Cześć skarbie- powiedział radośnie Justin całując mnie w policzek.- Co chcesz na śniadanie?
-O której ty wstałeś, huh? Płatki i kakao- usiadłam przy stole.
-Wstałem po 9:00, Jazzy mnie obudziła bo była głodna- odparł.
-A gdzie jest teraz?- spytałam.
-W ogrodzie..bawi się w coś tam- podał mi talerz z płatkami i kubek kakao.- Zawiozę Jazzy do domu a wieczorem gdzieś wyskoczymy, co ty na to?
-Okej, a gdzie?- zapytałam będąc ciekawa co mój mąż wymyślił.
-Do restauracji. Ubierz coś...um...sexy- uśmiechnął się.
-Ah czyli w piżamie nie wyglądam sexy?- udałam obrażoną.
-Tego nie powiedziałem- odrzekł unosząc ręce w geście obrony.
-Nie odpowiedziałeś na pytanie- upomniałam go.
-Ech... Jesteś i to nawet nie wiesz jak bardzo, kochanie...ale wiesz jeszcze lepiej wyglądasz bez tych szmatek- pocałował mnie w czoło- A ja?
-Co ty?- popatrzyłam zdziwiona.
-Czy jestem seksowny?
-Nie- odparłam bez namysłu.
-Dzięk..Co ty powiedziałaś?
-Ze nie- powtórzyłam próbując powstrzymać się od śmiechu
-Kłamiesz! Widzę to!- pokazał na mnie palcem.
-No co ty?!- wyrzuciłam ręce w górę udając zaskoczoną.-Nie jesteś seksowny tylko bardzo, bardzo seksowny- wymruczałam mu do ucha szeroko się uśmiechając.
-No przecież wiem!- wydarł się na pół domu.
-Egoista!
-Nie, tylko przyznaję Ci rację skarbie- zaśmiał się.
Teatralnie wywróciłam oczami i odłożyłam talerz do zlewu.
-Siostra, chodź tutaj szkrabie- zawołał Justin.
-Co- zapytała.
-Zawiozę Cię do domu, okej?- poczochrał jej blond czuprynę.
Dziewczynka przytaknęła i poszli na górę spakować jej rzeczy, a ja usidłam wygodnie przed TV i oglądałam jakiś program przyrodniczy. W momencie kiedy program się skończył Justin i Jazzy zeszli na dół.
-Już jedziecie?- zapytałam, pokiwali głowami- Zaczekajcie, jadę z Wami tylko buty ubiorę.
Po około godzinie dotarliśmy pod dom Pattie. Kobieta przywitała nas ciepło i weszliśmy do domu.
-Co chcecie do picia?- zapytała szeroko się uśmiechając.
-Kawę- odparłam- rozpuszczalną i 2 łyżeczki cukru jeśli można prosić.
-Oczywiście, a ty Justin?
-Herbatę malinową.
Usiedliśmy na kanapie. Pattie zniknęła w kuchni a Jazzy pobiegła do pokoju.
-Co u Was słychać- zapytała mama Justina stawiając na stoliku tacę z napojami i ciasto.
-Jakoś leci, mamo. Paparazzi chyba dali nam spokój bo nie stoją nam już pod domem.
-To chyba dobrze?- zapytała
-No niby tak, ale bądź gwiazdą bez rozgłosu...nie da się/
-To coś zróbcie- zaśmiała się Pattie.
-Dzieci- zaśmiał się Jus, a mnie coś ukuło w sercu. Biebes chyba to zauważył.
-Co jest kotku?- spojrzał na mnie troskliwie, objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie całując mnie w czubek głowy.
-Nic, tylko pomyślałam o Avalannie i Afrodycie- powiedziałam smutno.
-Nasze Aniołki- szeroko się uśmiechnął.
-W każdym bądź razie, jesteś cholernie zboczony!- krzyknęłam, a on zaczął się śmiać.
-Jestem chłopakiem, to naturalne kochanie.
-Chodziło mi o restaurację, Justin- Pattie spojrzała na niego spode łba, po czym przeniosła wzrok na mnie- Nawet nie wiesz jak zboczony jest- rzekła.
-A dowiem się?- spojrzałam na nią pytająco.
-W pewnym sensie to wiesz- zaśmiała się.- Miał 16 lat. Wyszedł gdzieś z kolegami, a ja postanowiłam posprzątać w jego pokoju...
Justin chyba wiedział o co chodzi jego mamie, bo krzyknął
-Mamo nie! Proszę Cię!- ale ona kontynuowała
-...pod łóżkiem znalazłam bardzo ciekawe gazety z gołymi paniami...aż boję się pomyśleć co robił przy tych gazetach..
-Nie ładnie Justin- skarciłam go śmiejąc się z wyrazu jego twarzy, był cały czerwony.
-Mamo!!- jęknął Justin- proszę Cię przestań, ośmieszasz mnie w tym momencie
-Zawołałam Jeremiego, wzięliśmy te gazety i czekaliśmy aż wróci do domu. Chcieliśmy z nim porozmawiać. Po około 40min wszedł do domu z Chazem i Ryanem, przywitał się i jak to miał w zwyczaju chciał ulotnić się do pokoju ale go powstrzymaliśmy. Pamiętam jego minę- Justin zsunął się po kanapie jakby chciał stać się niewidoczny- gdy zapytałam go jakie gazety czyta i pokazałam mu je.
-Mamoo...-rzekł zażenowany- Chłopcy się potem nabijali- kąciki jego ust lekko uniosły się do góry.
-Twoja wymówka była po prostu "genialna" Justin- rzekła.
-No co? Zwaliłem wszystko na Ryana- zaśmiał się- On do tej pory ogląda takie gazet, pff.
-Byłeś czerwony jak burak i przerażenie w twoich oczach..Szkoda, że nie miałam aparatu- kobieta śmiała się a ja razem z nią, bo próbowałam wyobrazić sobie cała tą sytuacje.
-Przestańcie już!- mruknął Justin, a my ponownie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-A teraz też czytasz takie gazety, hmm?- popatrzyłam na niego i zaczęłam głaskać jego udo.
-Nie- odpowiedział bez namysłu- teraz mam Ciebie i nie potrzebuję oglądania gołych bab
-Justiinn- jęknęłam i schowałam głowę w jego ramieniu- zawstydzasz mnie.
-Wiem, odgryzam się kiciu- zaśmiał się widząc moją czerwoną twarz.
-Musimy się zbierać, robi się późno- uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę drzwi.
-Czekajcie!- krzyknęła Jazzy schodząc po schodach.
-Co tam masz maluchu?- zapytał Justin
-Rysunek dla was- dumnie powiedziała dziewczynka i podała nam kartkę.
-Śliczny, dziękuje kochanie- szeroko się uśmiechnęłam i przytuliłam ją, a Justin zrobił to samo.
Jazzy narysowała mnie jak oblewam Justina wodą w ogrodzie, co było bardzo zabawne.
-Justin musimy podjechać do domu, muszę się przebrać- rzekłam kiedy jechaliśmy.
-Okej skarbie- rzekł spoglądając na mnie w lusterku.
Po kilku minutach byliśmy pod domem, szybko do niego weszłam i pobiegłam do sypialni. Przebrałam się w białą sukienkę bez ramiączek sięgającą mi do połowy uda, do tego kolię, torebkę i buty na wysokim obcasie. Oczywiście wcześniej wzięłam szybki prysznic.
20 minut później Justin zaparkował auto pod budynkiem restauracji. Wyciągnął kluczyki ze stacyjki, wyszedł i po chwili otworzył mi drzwi.
-Dziękuje skarbie- rzekłam posyłając mu szeroki uśmiech.
Dostrzegłam kilku paparazich \, którzy podeszli do nas. Byli bardzo uprzejmi, więc chwile porozmawialiśmy.
-My już lecimy- rzekł Justin.
-Jasne, smacznego- odpowiedzieli.
Podziękowaliśmy i weszliśmy do środka. Zajęliśmy miejsca przy stoliku i po chwili przyszedł kelner, podając nam karty . Kiedy wiedzieliśmy co zamówimy zawołaliśmy kelnera, który przyjął nasze zamówienie. Po około 30 minutach podano nam to o co prosiliśmy. Justin uśmiechnął się tajemniczo i zaczął mnie karmić i mówić do mnie jak do małego dziecka, Nie mogłam przestać się śmiać.
Witam :)
Po dość długiej przerwie publikuję rozdział, który w końcu udało mi się dokończyć pisać :)
Chciałabym żebyście szczerze ocenili tego bloga i opowiadanie :) Wydaje mi się, że to opowiadanie zatrzymam w tym punkcie w którym jest, mimo, że w zeszycie mam jeszcze 12 rozdziałów, ale z dnia na dzień przekonuję się, że to opowiadanie jest baaardzo żałosne, nudne i w ogóle nie nadaje się do tego by ktokolwiek mógł je czytać. Wstydzę się za nie. W głowie mam kilka pomysłów ale nie wiem czy opublikuję je tutaj czy na drugim blogu, bo może przyjaciółka będzie miała ochotę napisać je ze mną. Nie wiem, zobaczymy :) Tak w ogóle to 26 kwietnia minął rok odkąd moje wypociny się tu pojawiają... bardzo szybko to zleciało O.o
Może macie jakieś swoje wyobrażenia co do bloga lub pomysły na opowiadania, ale takie krótkie, bo jak widać te długie mi nie wychodzą... musiałabym nad tym popracować :D
To chyba wszystko misie.
Tak więc do zobaczenia za X czasu :)