sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 29

-Też tęskniłam.Jaka ja byłam głupia, gdy poszłam do Ryana- znów zaczęłam się nad sobą użalać.
-Jaką ma klatę?- zapytał głupio Justin, a ja spojrzałam na niego spode łba.
-Masz lepszą, spokojnie- poklepałam go po brzuchu, a on uśmiechnął się.
-Wiem- zachichotał.
Chciałam coś powiedzieć ale Justin przyłożył palec do moich ust i powiedział
-Shh, nic nie mów, proszę- zabrał palec z moich ust i zaczął mnie całować.
Siadłam na nim okrakiem, wsadziłam rękę pod jego koszulkę, on tylko się uśmiechnął. Pozbył się naszych bluzek, jego dłonie majstrowały przy zapięciu stanika, który po chwili leżał na ziemi. Lekko popchnęłam go do tyłu.

*Justin*
Megan lekko popchnęła mnie na łóżko. Z kiszeni jej spodni wyjąłem telefon, zacząłem przeglądać muzykę i znalazłem trzy idealnie pasujące piosenki do tego momentu (Common Denominator, Lolly i ALAYLM). Włączyłem je, a telefon odrzuciłem na bok. Moje ręce spoczywały na pośladkach ukochanej, powoli przesuwały się ku górze. Dziewczyna zaczęła dobierać się do moich spodni. Szybko pozbyłem się dolnej części ubioru Megan, po jej twarzy wywnioskowałem, że jej to pasowało. Meg ze swoimi pocałunkami zjeżdżała od moich ust przez szyję i tors by znów wrócić do ust. Szybko się obróciłem, teraz to ja składałem pocałunki na jej ciele. (Teraz będę wredna i zostawię miejsce na waszą wyobraźnię). Zmęczony opadłem na łóżko, przykryłem nas kołdrą i usnęliśmy.

*Megan*
Kiedy się obudziłam Justina nie było obok. Wstałam z łóżka i poczłapałam do kuchni z nadzieją, że właśnie tam go znajdę. Niestety, Justina nie było w kuchni. Na blacie leżała karteczka.

"Cześć myszko ;* Przygotowałem ci śniadanko. Pewnie zastanawiasz się gdzie jestem. Spokojnie, wszystkiego dowiesz się o 14.00. Niespodzianka."

Dochodziła 12.00, zjadłam śniadanie, umyłam się, pomalowałam i ubrałam. Cały czas zastanawiałam się co Justin wynyślił. On lubi zaskakiwać. Usłyszałam dzwonek telefonu, dostałam smsa, wiadomo od kogo.

"Wyjdź przed dom."

Ubrałam buty i kurtkę. Przed domem czekał Justin.
-To gdzie mnie zabierasz tym razem? Kino, restauracja?- zapytałam wsiadając do samochodu.
-Wybacz, pomyślałem, że moglibyśmy spędzić czas z dzieciakami z Domu Dziecka- uśmiechnął się.
-Świetny pomysł! Może dajmy im jakieś zabawki lub ubrania?
-Mhm, ja myślałem o daniu im czeku. Nauczyciele wiedzą najlepiej czego potrzebują podopieczni- stwierdził Justin.
Po 40min byliśmy na miejscu. Weszliśmy do jednej z sal. Kiedy dzieciaki nas zobaczyły nie wiedziały co robić, jedne krzyczały i płakały, a inne podbiegły do nas tuląc się i witając.
-Witam.- rzekła opiekunka- Co państwa sprowadza?
-Witam, jestem Justin Bieber, a to moja żona- przedstawił nas Jus.-Chcieliśmy spędzić z dziećmi dzień.
-Dobrze. Bardzo się cieszę, że nas państwo odwiedziliście- uśmiechnęła się kobieta.- Dzieciaki ustawcie się. Mamy zaszczyt gościć u nas Justina Biebera wraz z żoną. Postanowili spędzić z wami czas- poinformowała podopiecznych.
-Możecie zadawać pytania- rzekłam.
-Kochasz Meg?- krzyknął ktoś z tyłu.
-Tak, kocham. Bardzo mocno- odpowiedział Justin.
-Jesteś zazdrosna kiedy Justin przytula lub całuje swoje fanki?- zapytała dziewczynka.
-Nie, nie jestem. Ufam mu.
Było jeszcze mnóstwo pytań na, które staraliśmy się odpowiedzieć

*Justin*
Dzieciaki zasypywały nas pytaniami, trwało to już może jakieś 30min, kiedy zobaczyłem, że przy jednym ze stolików siedzi zapłakana dziewczynka, miała może około 11 lat. Podszedłem do niej.
-Hej, jak ci na imię?- zapytałem obejmując ją.
-Nadie- odpowiedziała.
-Czemu płaczesz? Powiesz mi co się stało?
-Mhm. Niedawno rodzice oddali mnie do domu dziecka tłumacząc, że nie mogą się mną już dłużej zajmować. Smutno mi z tego powodu. Tęsknię za rodzicami i swoim pokojem- uśmiechnęła się lekko na wspomnienie pokoju.
-Przytul się- dziewczynka wtuliła się w moje ramię.-Shhh nie płacz, proszę.Jak wyglądał twój pokój?
-Był fioletowy. Na ścianach wisiały twoje plakaty- Nadie uśmiechnęła się do mnie- nie zabrałam nic ze swojego pokoju, nic co przypominałoby mi ciebie.
-Kocham cię myszko- cmoknąłem dziewczynkę w nosek i zdjąłem ze swoich kolan- Poczekaj.
Poszedłem do opiekunki by zapytać o jakiś sprzęt nagłaśniający. Chciałem dać mini koncert, raczej występ.
Wszyscy zebrali się na dużej sali gimnastycznej,a  ja śpiewałem wszystkie piosenki, które wpadły mi do głowy. Oczywiście nie zabrakło OLLG, wybrałem Nadie. Świetnie się bawiłem , dziewczynka śmiała się co chwilę. Widziałem, że była szczęśliwa. Robiło się późno, więc musieliśmy wracać. Podarowałem wychowawczyni czek, poprosiłem Nadie by poczekała obok drzwi.
-Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień ci się podobał?- zapytałem
-Tak bardzo! Dziękuję ci, poprawiłeś mi humor- oplotła moją szyję swoimi rękoma.
-Mówiłaś, że z domu nie wzięłaś nic co przypominało by ci o mnie. To prezent dla ciebie- zdjąłem swoją czarną skórzaną kurtkę.
-Nie mogę! Pewnie wydałeś majątek na nią!
-Cena nie ma znaczenia. Weź ją, niech przypomina ci o dzisiejszym dniu- wręczyłem kurtkę Nadie.
-Dziękuję. Kocham cię. Justin...
-Tak, kochanie?- spojrzałem w jej błękitne oczka.
-To dla ciebie- zdjęła z nadgarstka bransoletkę z napisem "Believe".
-Dziękuję- uśmiechnąłem się i przytuliłem dziewczynkę.

*Megan*
Wróciliśmy do domu, zjedliśmy kolację, obejrzeliśmy film i poszliśmy spać. Dzisiejszy dzień nie należał do ciężkich, a mimo to byłam bardzo zmęczona. Położyłam głowę na ramieniu Justina i tak zasnęliśmy.
Obudził mnie dźwięk kosiarki.
-Co za debil kosi trawę o...- spojrzałam na zegarek-...13?!
Wyczłapałam z łóżka i zeszłam do salonu, w którym siedział Biebs i oglądał jakiś kabaret. Kiedy mnie zobaczył podszedł i przytulił mnie.
-Mój śpioch!- powiedział i zaczął mnie łaskotać.
-Zostaw mnie!- mówiłam śmiejąc się i uciekając przed nim.
-Nie uciekaj i tak cię złapię.
-Po moim trupie- uciekałam przed nim po całym domu, wbiegłam do sypialni.- Super! Teraz stąd nie wyjdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz