-Mówiłem, że cię złapię?- wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko (wiem jak to brzmi), usiadł obok i znów mnie łaskotał, ja zaczęłam go dźgać ale nic sobie z tego nie robił.
-Justin, przestań- mówiłam, kiedy tylko się nie śmiałam. Łaskotał mnie już dobre 10 min. Kiedy wreszcie przestał udałam obrażoną i odwróciłam się plecami do niego.
-Hej Megan!- powiedział całując moją szyję.- Przepraszam, Megan.
-Zemszczę się, zobaczysz!- zaczęłam go gilać,a on tarzał się po całym łóżku.
-Dobra, dobra poddaje się!- krzyczał ale ja nie przestawałam- Czy to cię udobrucha?- podniósł się i pocałował mnie w usta.
-Nie- powiedziałam.-Ale to tak- skradłam mu namiętnego całusa.
-Okej, chodź zjemy obiad- pociągnął mnie w stronę kuchni.
-A co jest?
-Jeszcze nic! Co powiesz na pizze? Ja zrobię ciasto, a ty przygotuj sos i dodatki.
Wyjęłam składniki potrzebne do sosu i jakieś warzywa. Jus w tym czasie ugniatał ciasto.
-Megan..
-Co?- odwróciłam się w jego stronę, a on sypnął we mnie mąką, odruchowo zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam nigdzie nie widziałam Justina, wzięłam do ręki mąką.
-Psst tu jestem- odezwał się głos za moimi plecami i teraz Justin tez był w mące. Kuchnia wyglądała jak pole minowe.
-Robimy ta pizzę? Głodna jestem-zapytałam Justina, który stał za mną splatając ręce na moim brzuchu.
-Nom robimy, robimy.
Godzinę później zajadaliśmy się pizzą.
-Jest pyszna- powiedziałam cmokając Jusa.
-Co robimy potem?- zapytał.
-Spacer?
-Może być.
20 minut później spacerowaliśmy ulicami L.A. Przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku miesięcy, kiedy spotkaliśmy Dawida. Bałam się, że znów go zobaczę.
-Wracamy? Nogi mnie bolą po tym godzinnym spacerze.
-Wypadałoby- ruszyliśmy w stronę domu.
Po powrocie wygodnie rozsiedliśmy się na kanapie i włączyliśmy telewizor.
"Od kilku dni znów możemy zobaczyć kanadyjskiego wokalistę, Justina Biebera w towarzystwie byłej żony. Wygląda na to, że młodzi po trzech miesiącach rozłąki postanowili do siebie wrócić. Pytani o przyczyny rozstania milczą, czyżby Bieber znów narozrabiał?"
-Byłej żony?!- zdziwiłam się
-Kazałem ci oddać pierścionek i nadal go nie zwróciłem- uśmiechnął się podchodzą do szafki pod TV.-Pierścionek wraca na miejsce- założył mi go na palec.
Przełączyliśmy na inny kanał.
"...Czyżby powodem rozstania młodego piosenkarza i jego żony były spotkania kanadyjczyka z ex dziewczyną? Czyżby Evans domyślała się co ukrywa przed nią mąż?"- mówił dziennikarz.
Wywróciłam teatralnie oczami, nie mogłam słuchać tych bzdur.
-Bzdury! Ludzie też mają wyobraźnię- powiedziałam ze złością.
-Tylko my wiemy co się działo między nami, oni tylko próbują znaleźć jakieś sensowne wytłumaczenie- Jus cmoknął mnie w nos.
-Kiedy lecimy do Polski?- zapytałam, zmieniając temat.
-W kwietniu. Jak będzie cieplej.
-Wee nie mogę się doczekać!
-Ja też.
*Kwiecień*
Byliśmy spakowani i gotowi do drogi. Przed nami długa droga, 12h samolotem. Jedyne co wiedziałam to to, że lecimy do Polski zobaczyć zamki. Nie wiedziałam na jak długo lecimy i gdzie się zatrzymamy. Próbowałam o wszystko wypytać Biebera, ale on milczał, nic nie chciał mi powiedzieć. Domyślałam się, ze cwaniak coś kombinuje. Kiedy wylądowaliśmy nie było tłumu fanek ani paparazzi.
-Nareszcie odpoczniemy jak normalni ludzie- westchnęłam.
-Hahah.
Pojechaliśmy do zamku w Książku, mieścił się tu również hotel.
-Będziemy tu nocować?- zapytałam zdziwiona.
-Tak. To tylko chwilowe, bo potem jedziemy dalej- weszliśmy do pokoju.
-Ale tu pięknie!- krzyknęłam.
-Poczekaj do jutra aż zobaczysz ogród- rzekł.
-Mam nadzieję, że wynająłeś tylko pokój, a nie cały zamek- zaśmiałam się.
-Tylko pokój- zapewnił.
Byłam zmęczona po tak długim locie, wzięłam prysznic i poszłam spać. Jus uczynił to samo. Z racji, że mieliśmy zwiedzać nie spaliśmy długo. Ubraliśmy się i zaczęliśmy zwiedzać. Wokół zamku były piękne ogrody, zakochałam się w nich. Obok ogrodu był chodniczek prowadzący do restauracji. Zamek wznosił się na górze, więc miał mury. Nie były one zbyt wysokie, bardziej niż do obrony służyły jako bariera. W jednym miejscu muru była ławeczka. Jus usiadł na niej, a ja na jego kolanach. Podziwiałam piękne widoki, kiedy Justin zaczął całować moją szyję.
-Może w pokoju, co?- zapytałam odsuwając się.
-Ale ja chcę ciebie tu i teraz skarbie- powiedział, a ja usiadłam na nim okrakiem.
Wplątałam palce we włosy chłopaka, Jego ręce spoczywały na moich pośladkach. Miałam wrażenie jakby ktoś nas obserwował, oderwałam się od chłopaka i zobaczyłam jakąś panią. Nie była ani stara ani młoda. Pierdzieliła coś po polsku, a my tylko głupio się uśmiechaliśmy.
-Co?- zapytałam.- Nie mówię po polsku- usiadłam obok Justina, który ewidentnie był zawstydzony. Kobieta coś krzyknęła, jedyne co zrozumiałam to "Justin Bieber".
-Chodź!- Jus pociągnął mnie za rękę w stronę hotelu.
-Też ci się zachciało!- powiedziałam oburzona.
-Oj daj spokój! Już nawet całować się nie można?!- zapytał.
-Można, ale jak to wyglądało?! Nie ważne.
Resztę dnia spędziliśmy w pokoju.
Kiedy rano opuszczaliśmy hotel , rozpoznała nas jakaś dziewczyna i zaczęła krzyczeć.
-Ciii nie krzycz tak!- powiedział Justin.
-Jak mam nie krzyczeć skore przede mną stoisz ty?!- jak na swój wiek była dość dobra w angielskim.- Ej chodźcie tu!- krzyknęła do kogoś. Widziałam jak do Jusa biegnie mała dziewczynka.
-Justin?!- krzyknęła zdziwiona.
-Mhm- odparła jej starsza siostra.- Możemy zdjęcie z wami?
-Jasne!- powiedział Jus. Dziewczyna podbiegła do mężczyzny, który pewnie był jej tatą. Zrobił nam zdjęcie. Jus podziękował i poszliśmy.
-Gdzie teraz?-zapytałam.
-Będzin.
Jechaliśmy tam dobre dwie godziny. Może zamek nie był tak wspaniały jak poprzedni, ale widać było, że ten służył do obrony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz