Ja poszłam do busa, a Jus ruszył w przeciwną stronę. Nie czekałam na nich długo. Po 10 min Jus i Scoot byli w busie, jak cały team zresztą. Scooter podszedł do mnie.
-Słyszałem o pomyśle Biebera. Myślę, że jest dobry.
-Czyli teraz podczas "One Less Lonely Girl" wychodzę z jakąś OLLG i potem biegam po scenie przez 3 min?
-Mniej więcej tak.- uśmiechnął się.- Idź spać, widać, że jesteś zmęczona. Jak się czujesz?
-Jestem padnięta! Czuję się dobrze. Spokojnie to dopiero 4 tydzień!-powiedziałam.
-Jakby Ci coś było to mów. Dobra leć, bo Jus się pewnie niecierpliwi.
* W hotelu (Portugalia)*
Ruszyłam w stronę pokoju. Otworzyłam drzwi, na łóżku leżał, właściwie spał Bieber. Wyglądał tak słodko, że zrobiłam mu zdjęcie i ustawiłam ta tapetę w telefonie. Włączyłam laptopa, zrobione zdjęcie wrzuciłam na Twitter'a podpisując: "Czy on nie jest słodki, gdy śpi? :D". po chwili było mnóstwo komentarzy, typu "słodko *.*", "ojej ;*". Wyłączyłam sprzęt, poszłam się umyć i położyłam się spać. Obudził mnie Justin dając buziaka w policzek.
-Ładnie to tak robić mi zdjęcia, gdy śpię?
-Wyglądałeś tak słodko!- powiedziałam rozczulonym głosem.
-Dobra, dobra. Wbijaj na Twitter'a, ja idę po śniadanie.- powiedział i wyszedł z pokoju.
Zrobiłam to co kazał. Zobaczyłam swoje zdjęcie na którym spałam. "Dziewczyny wyglądają piękniej, gdy śpią ;* Moja mała Meg ♥"-podpisał zdjęcie. W tym momencie do pokoju wszedł mój chłopak.
-"Wyglądają piękniej, gdy śpią"?-zacytowałam udając obrażoną.
-Ty zawsze wyglądasz pięknie.- pocałował mnie w czoło.
-Co na śniadanie?- głód dał o sobie znać. Justin zaczął się śmiać, a ja zrobiłam się czerwona.
-Oo ktoś tu nam zgłodniał. Przyniosłem Ci omlet na słodko, lody i czekoladę do picia. Wcinaj.-podał mi tacę.
-Ty nie jesz?- mówiąc to wzięłam na palec trochę lodów i maznęłam nimi policzek chłopaka.
-Nie jem. Tak sobie pogrywasz?- wziął lody i maznął mnie po nosie, trochę spadło na mój dekolt.
Dałam Justinowi buziaka tam gdzie miał lody. On oczywiście odwdzięczył się tym samym. Nie pozwolił mi zjeść. Do pokoju wparował Scooter.
-Moglibyście robić TO ciszej?-popatrzyliśmy na niego zdziwieni.- nie ważne, to chyba jednak nie wy. Pakujcie się, bo o 16:00 jedziemy na lotnisko.-wyszedł.
*W Londynie*
Była 10:00 postanowiliśmy z Jusem szybko się wypakować, trwało to ok. 1h, potem poszliśmy pozwiedzać Londyn. Weszliśmy do parku, usiedliśmy na ławce niedaleko placu zabaw. Podbiegła jakaś mała dziewczynka, w ręce trzymała balona, patrzyła na Justina i po chwili pacnęła go balonem w twarz. Justin zaczął się śmiać, ja też. Dziewczynka znów go walnęła balonem.
-Kate!- podbiegła jej matka- Co ty robisz?! Nie wolno bić ludzi balonem po twarzy!
-Nic nie szkodzi.-powiedział brązowooki.
-Ale mamo to Justin!- krzyknęła Kate.
-Matko Boska! Przepraszam panie Bieber za córkę.
-Naprawdę nic się nie stało.- uśmiechnął się szeroko.
-Kate pożegnaj się z panem.
-Z Justinem!-krzyknęła dziewczynka.-Pa Justin!- pomachała nam, my zrobiliśmy to samo. Odeszły.
*20 min później*
Przybiegła do nas zapłakana Kate. Wskoczyła Jusowi na kolana i przytuliła się.
-Hej, malutka co się stało?- Jus odkleił ją od siebie, otarł łzy i dał buziaka w policzek.
Dziewczynka uśmiechnęła się.
-Bo mama leży na chodniku!
-Gdzie?!- chłopak wziął dziewczynkę na ręce i pobiegliśmy tam gdzie wskazywała.
Niecałe 50m dalej leżała kobieta. Wokół niej było mnóstwo ludzi, kiedy zobaczyli Justina trzymającego Kate na rękach, szczęki im opadły.
-Pewnie zaś jakaś pijaczka.-dało się słyszeć.
Justin zazwyczaj był miły, niestety nie tym razem.
-Ludzie! Do cholery, tu leży nieprzytomna kobieta, a wy tak po prostu stoicie i się gapicie?! Dzwonił ktoś po karetkę?- nikt nic nie odpowiedział. Kate nadal była wtulona w tors Justina.Chłopak zadzwonił na pogotowie.- Jezu, gdyby Kate nie przybiegła do nas to pewnie byście tak tu stali? Dziecko straciło by matkę!- spuścili wzrok.
Przyjechało pogotowie i zabrało matkę dziewczynki do szpitala. Justin zdążył tylko zapytać gdzie jest szpital i aby poinformowali matkę Kate, że on się nią zajmie. Gapie się rozeszli.
-Malutka gdzie mieszkasz?- zapytałam
-Na London Street, razem z mamą i tatą, ale taty nie ma.-odparła
-A dziadkowie?
-Tu niedaleko, w tym zielonym domu.- powiedziała- Ja chcę lody!
-To idziemy na lody!- powiedział Juss, a Kate uśmiechnęła się.
Kiedy weszliśmy do pobliskiej lodziarni wszyscy się na nas gapili, nie przeszkadzało nam to.
-Jakie chcesz lody?- podałam dziewczynce kartę.
-Mogę te?- pokazała na obrazek na, którym były duże lody o smaku pistacjowo-czekoladowo-śmietankowym.
-Pewnie! Zjesz takie duże?- Zapytał chłopak, dziewczynka pokiwała głową.
Justin poszedł zamówić lody i wrócił po ok. 10 min. Każdy zjadł swoją porcję. Wyszliśmy z lodziarni. Przechodziliśmy koło sklepu z zabawkami, na wystawie był duży misiek.
-Poczekajcie! - krzyknął Justin wchodząc do sklepu.
Po chwili wyszedł z ogromnym miśkiem. Kiedy Kate go zobaczyła zrobiła wielkie oczy.
-To dla Ciebie, malutka.- powiedział do dziecka.
-Dziękuję.- przytuliła się do jego nóg, sięgała mu tylko do pasa
-To teraz odprowadzimy Cię do dziadków.
Po 15 min staliśmy pod drzwiami zielonego domu. Zapukaliśmy, otworzyła nam kobieta, sądząc po wyglądzie miała ok. 55 lat.
-Witam, jestem Justin Bieber.- podał rękę
-Ja jestem Megan.
-Dzień dobry, stało się coś?- zapytała kobieta
-Mama Kate ok. 1h temu zasłabła w parku, teraz leży w szpitalu...- mała mu przerwała.
-Justin ją uratował! Zadzwonił po karetkę.
-W środku wszystko mi pan opowie, zapraszam.
Weszliśmy do środka i zaczęliśmy od początku, czyli od naszego pierwszego z Kate do teraz.
-Jest pan bohaterem! Jak mogę się panu odwdzięczyć?- zapytała kobieta
-Nie ma takiej potrzeby, naprawdę. Chciałbym tylko wiedzieć co z mamą Kate.- położył kartkę z numerem telefonu na stole.
-Oczywiście.- kobieta uśmiechnęła się.
-My już będziemy uciekać bo jest późno. Papa malutka.- Justin wziął mała na ręce i dał buziaka.
-Mogę zdjęcie z Tobą?- zapytała dziewczynka
-Pewnie!- Babcia Kate przyniosła aparat i zrobiła nam zdjęcie.- Papa Justin!
Po 20 minutach byliśmy w hotelu, była 14:30. Do rozpoczęcia M&G zostało nam jeszcze trochę czasu, postanowiliśmy włączyć jakiś film. O 16:00 pojechaliśmy na spotkanie z fanami, trwało około godziny, po spotkaniu rozpoczął się koncert. Po koncercie wróciliśmy do hotelu.
* Oczami Justina*
Po powrocie do hotelu wciąż myślałem o tej małej. Megan poszła się umyć, a ja włączyłem laptopa i zalogowałem się na Twitterze, napisałam:
" Szalony dzień, zwiedzanie Londynu. Siedziałem sobie z Megan na ławce i podbiegłą do nas mała dziewczynka, porozmawialiśmy i odeszła wraz z mamą. Po 20 min ta mała przybiegła do nas płacząc. Jej matka zemdlała i nikt nie pomógł, to było straszne. Zadzwoniłem po karetkę, przyjechała bardzo szybko. Poszliśmy na lody i Kate już miała dobry humor. Odprowadziliśmy ją do domu. Nigdy nie zapomnę
Dziewczynka uśmiechnęła się.
-Bo mama leży na chodniku!
-Gdzie?!- chłopak wziął dziewczynkę na ręce i pobiegliśmy tam gdzie wskazywała.
Niecałe 50m dalej leżała kobieta. Wokół niej było mnóstwo ludzi, kiedy zobaczyli Justina trzymającego Kate na rękach, szczęki im opadły.
-Pewnie zaś jakaś pijaczka.-dało się słyszeć.
Justin zazwyczaj był miły, niestety nie tym razem.
-Ludzie! Do cholery, tu leży nieprzytomna kobieta, a wy tak po prostu stoicie i się gapicie?! Dzwonił ktoś po karetkę?- nikt nic nie odpowiedział. Kate nadal była wtulona w tors Justina.Chłopak zadzwonił na pogotowie.- Jezu, gdyby Kate nie przybiegła do nas to pewnie byście tak tu stali? Dziecko straciło by matkę!- spuścili wzrok.
Przyjechało pogotowie i zabrało matkę dziewczynki do szpitala. Justin zdążył tylko zapytać gdzie jest szpital i aby poinformowali matkę Kate, że on się nią zajmie. Gapie się rozeszli.
-Malutka gdzie mieszkasz?- zapytałam
-Na London Street, razem z mamą i tatą, ale taty nie ma.-odparła
-A dziadkowie?
-Tu niedaleko, w tym zielonym domu.- powiedziała- Ja chcę lody!
-To idziemy na lody!- powiedział Juss, a Kate uśmiechnęła się.
Kiedy weszliśmy do pobliskiej lodziarni wszyscy się na nas gapili, nie przeszkadzało nam to.
-Jakie chcesz lody?- podałam dziewczynce kartę.
-Mogę te?- pokazała na obrazek na, którym były duże lody o smaku pistacjowo-czekoladowo-śmietankowym.
-Pewnie! Zjesz takie duże?- Zapytał chłopak, dziewczynka pokiwała głową.
Justin poszedł zamówić lody i wrócił po ok. 10 min. Każdy zjadł swoją porcję. Wyszliśmy z lodziarni. Przechodziliśmy koło sklepu z zabawkami, na wystawie był duży misiek.
-Poczekajcie! - krzyknął Justin wchodząc do sklepu.
Po chwili wyszedł z ogromnym miśkiem. Kiedy Kate go zobaczyła zrobiła wielkie oczy.
-To dla Ciebie, malutka.- powiedział do dziecka.
-Dziękuję.- przytuliła się do jego nóg, sięgała mu tylko do pasa
-To teraz odprowadzimy Cię do dziadków.
Po 15 min staliśmy pod drzwiami zielonego domu. Zapukaliśmy, otworzyła nam kobieta, sądząc po wyglądzie miała ok. 55 lat.
-Witam, jestem Justin Bieber.- podał rękę
-Ja jestem Megan.
-Dzień dobry, stało się coś?- zapytała kobieta
-Mama Kate ok. 1h temu zasłabła w parku, teraz leży w szpitalu...- mała mu przerwała.
-Justin ją uratował! Zadzwonił po karetkę.
-W środku wszystko mi pan opowie, zapraszam.
Weszliśmy do środka i zaczęliśmy od początku, czyli od naszego pierwszego z Kate do teraz.
-Jest pan bohaterem! Jak mogę się panu odwdzięczyć?- zapytała kobieta
-Nie ma takiej potrzeby, naprawdę. Chciałbym tylko wiedzieć co z mamą Kate.- położył kartkę z numerem telefonu na stole.
-Oczywiście.- kobieta uśmiechnęła się.
-My już będziemy uciekać bo jest późno. Papa malutka.- Justin wziął mała na ręce i dał buziaka.
-Mogę zdjęcie z Tobą?- zapytała dziewczynka
-Pewnie!- Babcia Kate przyniosła aparat i zrobiła nam zdjęcie.- Papa Justin!
Po 20 minutach byliśmy w hotelu, była 14:30. Do rozpoczęcia M&G zostało nam jeszcze trochę czasu, postanowiliśmy włączyć jakiś film. O 16:00 pojechaliśmy na spotkanie z fanami, trwało około godziny, po spotkaniu rozpoczął się koncert. Po koncercie wróciliśmy do hotelu.
* Oczami Justina*
Po powrocie do hotelu wciąż myślałem o tej małej. Megan poszła się umyć, a ja włączyłem laptopa i zalogowałem się na Twitterze, napisałam:
" Szalony dzień, zwiedzanie Londynu. Siedziałem sobie z Megan na ławce i podbiegłą do nas mała dziewczynka, porozmawialiśmy i odeszła wraz z mamą. Po 20 min ta mała przybiegła do nas płacząc. Jej matka zemdlała i nikt nie pomógł, to było straszne. Zadzwoniłem po karetkę, przyjechała bardzo szybko. Poszliśmy na lody i Kate już miała dobry humor. Odprowadziliśmy ją do domu. Nigdy nie zapomnę
--------------------------------
Taaa i mamy 6 rozdział. może teraz jest nudno ale potem akcja zacznie się rozkręcać przynajmniej według mnie. Czekajcie na następne rozdziały to sami ocenicie czy piszę prawdę ;* Nwm jak z postami w czerwcu bo 12-14 mam wycieczkę do Warszawy. Najwyżej dostaniecie rozdział we wtorek lub sobotę.
Czyta ktoś te moje wypociny? Czekam na wasze opinie i jakoś się ich doczekać nie mogę :c
http://popcrush.com/2013-popcrush-celebrity-yearbook-superlatives/?trackback=twitter_top - głosujemy na Justina *.*
Taaa i mamy 6 rozdział. może teraz jest nudno ale potem akcja zacznie się rozkręcać przynajmniej według mnie. Czekajcie na następne rozdziały to sami ocenicie czy piszę prawdę ;* Nwm jak z postami w czerwcu bo 12-14 mam wycieczkę do Warszawy. Najwyżej dostaniecie rozdział we wtorek lub sobotę.
Czyta ktoś te moje wypociny? Czekam na wasze opinie i jakoś się ich doczekać nie mogę :c
http://popcrush.com/2013-popcrush-celebrity-yearbook-superlatives/?trackback=twitter_top - głosujemy na Justina *.*
