Z Lucas'em umówiłam się o 16:00 w parku przy fontannie. Dochodziła 14:30, więc zabrałam z szafki ubrania i skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam brudne ubrania i wsadziłam je do kosza na pranie. Weszłam pod prysznic, odkręciła kurek i pozwoliłam spływać ciepłej wodzie po moim nagim ciele. Nasmarowałam ciało pistacjowo- czekoladowym żelem pod prysznic, a następnie spłukałam go. Wyszłam z kabiny i wytarłam ciało, ubrałam się, a następnie zabrałam się za robienie makijażu. Kiedy wyszłam była godzina 15:10, zbiegłam do kuchni, w pośpiechu zjadłam obiad, który przygotowała mama. Poszłam jeszcze do pokoju po torebkę, spakowałam do niej telefon, chusteczki, błyszczyk oraz szczotkę. Ponownie zeszłam na dół, ubrałam sandały i wyszłam z domu.
Po ok. 20 min marszu byłam w umówionym miejscu. Spojrzałam na wyświetlacz komórki, który pokazywał 15:54. Usiadłam na kamiennym brzegu fontanny by poczekać na chłopaka. Po upływie czasu zza krzaka wyłonił się mój ukochany, rzuciłam mu się w ramiona ale niestety on nie odwzajemnił powitania. Odsunął mnie od siebie, spojrzał na mnie smutnym wzrokiem po chwili milczenia usłyszałam
-Ashley przepraszam ale nie mogę dłużej tego ciągnąć.- stałam tylko i patrzyłam na niego. Nie miałam pojęcia co do mnie mówił, zauważył to i wytłumaczył krótko.-Nie możemy być razem. Wybacz mi, kochanie.
-Nie ma żadnego, kochanie! Zostawiasz mnie tak po 2 latach związku? No słucham z kim mnie zdradzasz? Jak ta suka ma na imię?!-krzyczałam na Lucas'a tak głośno, że ludzie wokół gapili się na nas ale w tym momencie miałam to gdzieś.
-Co?! Skąd ci to przyszło do głowy? Po prostu moja miłość do ciebie wygasła. Po za tym chyba ktoś inny się w tobie zakochał.- powiedział uśmiechając się tak jak by chciał mnie pocieszyć.
-Kto?!- zapytałam zdziwiona.
-Sama się pewnie dowiesz. Przepraszam ale muszę już iść.- na pożegnanie przywaliłam mu z liścia. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec przed siebie. Nie wiem jak długo biegłam i gdzie biegłam ale zapłakana i zmęczona zorientowałam się, że jestem przed domem Justina. Niepewnie zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi.
-IDĘ!- krzyknął Justin.
Przez drzwi słyszałam, że z kimś rozmawia ale kiedy mnie zobaczył przeprosił i rozłączył się.
-Ash co się stało?!- zapytał zszokowany moim stanem psychicznym.-Wejdź.
-Lucas...-powiedziałam wchodząc do domu.
-Co on ci zrobił?- nie odpowiedziałam tylko podeszłam do chłopaka i wtuliłam się w niego. Chłopak mocno mnie przytulił, głaskając mnie po plecach.-Shhh Ashley. Co się stało? Wiesz, że mi możesz zaufać.
Otarłam łzy i spojrzałam na przyjaciela. Znaliśmy się od przedszkola, wiedziałam, że mogę na nim polegać w każdej sytuacji.
-Zerwał ze mną- powiedziałam szlochając.
-Tak mi przykro, kochanie.- Justin lubił mnie tak nazywać, a ja nie miałam nic przeciwko-Jak on mógł ci to zrobić? Byliście idealną parą.
-Powiedział, że już mnie nie kocha.
-Zrobię ci ziółek.- rzekł Justin sadzając mnie na kanapie, a sam udał się do kuchni.
-Justin ale ja nie palę!- zaśmiałam się, mimo sytuacji mi już było wesoło. Tak działał na mnie Justin.- Jeśli mogę prosić to zamiast ziółek wolałabym zwykłą herbatkę.
-Dla ciebie wszystko kochanie. Zostaniesz na noc?
Szczerze? Zaskoczyło mnie jego pytanie. Wcześniej nie zadawał takich pytań. Ale postanowiłam zostać, wiedziałam, że będę mogła mu się wygadać, a on tego wysłucha choćby było nudne jak flaki z olejem.
-Okej, zostanę. Wiesz co mi powiedział na pocieszenie?
-No nie wiem.- usiadł obok mnie, a herbatę położył na stoliku.
-Że ktoś inny mnie kocha!- Juju zaczął się niespokojnie wiercić.- Wiesz kto to?
-Nieee.
-No okej. - pociągnęłam łyk herbaty oraz włączyłam telewizor akurat leciał jakiś horror.
-Nie boisz się?- zapytał uśmiechając się. Kolejne pytanie które mnie zdziwiło tego wieczora. Przecież Justin dobrze wiedział, że lubię horrory.
-Justin zachowujesz się jakoś dziwnie. Chcesz mi coś powiedzieć?
Chłopak nie odpowiedział, a ja zaczęłam się zastanawiać czy to właśnie Justina miał na myśli Lucas. W sumie już od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy JB się we mnie podkochuje. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że mnie i Juju łączy chyba coś więcej niż przyjaźń. Nie traktowaliśmy się jak przyjaciele.
-Justin? -ponowiłam pytanie.
Chłopak westchnął i wyłączył telewizor, chyba się zastanawiał co powiedzieć. -Powiedz! Obiecuje, że to nic nie zmieni.
-Ale ja nie obiecuje. - powiedział smutno, ja pogłaskałam go po plecach. Westchnął, znów. Złapał moją rękę, spojrzał w moje oczy. -Kocham Cię, Ashley.
Usłyszałam te słowa od najlepszego przyjaciela. Mimo, że spodziewałam się je usłyszeć to i tak mnie zaskoczyły. Justin wypowiedział te słowa i poszedł smutny do swojego pokoju. Poszłam za nim.
-Mogę wejść? -zapytałam pukając do drzwi. Odpowiedziała mi cisza. - Justin....
-Okej rozumiem! Zszokowały cie te słowa i jesteś zła. -jego głos nadal był smutny.
-Mogę wejść czy nie? -nie będziemy gadać przez drzwi.
-Jasne wejdź.
-Nie jestem na ciebie zła. Nie mogę być zła o to, że mówisz szczerze co do mnie czujesz. - przytuliłam go.
-Skoro nie jesteś zła to... jak odebrałaś tę wiadomość? -spojrzał zaciekawiony.
-Byłam zaskoczona ale wiesz co?- chłopak pokręcił przecząco głową- Kocham Cię Justin.
A to dobre zaledwie 2h temu opłakiwałam zerwanie z Lucas'em, a teraz wyznaje miłość przyjacielowi. Szybko się pocieszyłam.
-Nie musisz mówić tak żeby mnie nie urazić. Zrozumiem to, przecież jesteśmy przyjaciółmi.
-Hej! Wiesz dobrze że nie bawię się uczuciami chłopaków którym się podobam, zawsze jestem szczera. Teraz też. -pocałowałam chłopaka w policzek, a on uśmiechnął się.
-Czyli..... jesteśmy razem? -zapytał niepewnie.
-Myślę, że tak. -uśmiechnęłam się. - Można wiedzieć od kiedy się we mnie kochasz?
-Od 3,5roku. Chowałem to w sobie bo nie chciałem zniszczyć naszej przyjaźni. Chciałem Ci to powiedzieć w dniu w którym zaczęłaś być z Lucas'em. No niestety on mnie wyprzedził.
-Teraz nic nie stoi mam na przeszkodzie.- chłopak objął mnie i pocałował.
Chwilę później leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie. Justin smyrał mnie po brzuchu i bawił się moimi włosami, a ja głaskałam jego nogę. Ten piękny moment przerwał mój dzwoniący telefon. To mama, przypomniałam sobie, że zapomniałam ją poinformować, że nocuje o Biebsa.
-Ale nie masz piżamy. -mama zawsze potrafiła dobić, a myśl że nocuje u jakiegoś chłopaka doprowadzała ją do szaleństwa.
-Mamo... do jutra. Pa. -rozłaczyłam się. -Justin dasz mi jakieś swoje ciuchy bo nie mam w czym spać. -zwróciłam się do chłopaka.
Chłopak z niechęcią podniósł się z łóżka i podszedł do szafki. Wyciągnął z niej swój T-shert z jakimś nadrukiem i bokserki.
-Eee a nie zostawiłam u ciebie majtek? Hahaha wrzuciłam je z przyzwyczajenia do pralki.
-Hahaha tak, pamiętam. Zapomniałem ci oddać.
-Dziwnie by to wyglądało gdybyś oddał mi majtki Hahaha. -Nie mogłam przestać się śmiać.
-Ty zboczona jesteś! -chłopak rzucił we mnie moimi majtkami i już po chwili byłam w łazience. Po ok. 20 min wyszłam z niej w bluzce i bokserkach Biebera, które służyły mi jako spodenki do spania. Znów klapnęłam na łóżku, wtuliłam się w Justina i zasnęłam. Teraz czułam się naprawdę szczęśliwa i bezpieczna. Czułam, że ten związek nie będzie nudny.
--------------------------------------------
Witam misiaczki :* Wróciłam z wakacji pełna pomysłów na nowe opowiadania, które w niedalekiej przyszłości będziecie mogli sami przeczytać i ocenić :)
Opowiadanie, które właśnie skończyliście czytać było pisane w Holandii :) Mam nadzieję, że się Wam spodobało. Pamiętajcie, że zawsze w komentarzach możecie zostawić swoją opinię :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz