piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 18 "Nasza miłość jest wieczna"

*Oczami Megan*

Justin poszedł otworzyć, ubrałam bluzkę i dołączyłam do chłopaka. Zobaczyłam, że w drzwiach stoi Selena i Scooter. Scoot chciał żeby Justin mnie olał dla Gomez. Nie mogłam tego słuchać.
-Po prostu zajebiście Scooter! Zajebiście. Idę pakować walizki.- rzuciłam wściekła z ironią i poszłam do sypialni.
Słyszałam jak Justin wydziera się na menadżera. Po 5min przyszedł do mnie, byłam zamyślona, więc machał dłonią przed moimi oczami. Porozmawialiśmy, Jus zrobił na facebooku "ankietę" kto jest lepszy, ja czy Selena. Wygrałam ja, to było bardzo zabawne. Popisaliśmy z fanami i poszliśmy spać. Obudziłam się o 9:00, Justina  nie było obok mnie. włączyłam piosenkę "Nothing like us" i po chwili zjawił się Bieber ze śniadaniem. Przypomniałam mu, że musimy coś dokończyć zjedliśmy śniadanie i dokończyliśmy to co nam wczoraj przerwano. Kiedy skończyliśmy ubraliśmy się i poszliśmy na miasto, zwiedzaliśmy je ok. 5h. Około godziny 16:00 wróciliśmy do pokoju. Nie dość, że bolały mnie nogi to jeszcze byłam obolała poniżej pasa. Usiedliśmy na łóżku i zasnęliśmy. Obudziliśmy się przed kolacją, czyli spaliśmy jakieś 2h. Ból rozsadzał mi głowę, wzięłam jakieś tabletki i poszłam się umyć. Po 30min wyszłam z łazienki, Justin oglądał jakiś mecz, dołączyłam się. Mecz skończył się jakieś 50min później, poszliśmy na kolację. Po skończonym posiłku wróciliśmy do pokoju i poszliśmy spać.

* * * * *

Od dwóch dni nie czułam się najlepiej, ciągle bolała mnie głowa i było mi niedobrze. Postanowiłam pójść do apteki, była w pobliżu.
-Zaraz wrócę, idę się przewietrzyć.- powiedziałam do chłopaka.
-Iść z tobą?
-Nie, nie musisz. Wrócę za góra 15min.- powiedziałam uśmiechając się.
-Ok, jak chcesz.- odparł chłopak, a ja wyszłam.
Po krótkim spacerku znalazłam się w aptece i poprosiłam o test ciążowy. Z testem schowanym w kieszeni wróciłam do pokoju i zamknęłam się w łazience. Wynik testu był negatywny ale postanowiłam trochę zażartować z Justina.
-Kotku od kilku dni się źle czuję. To chyba po tym ostatnim stosunku.- przygryzłam nerwowo wargę.
-I co?-zapytał chłopak, chyba nie miał pojęcia o co mi chodzi. No cóż trzeba mu to było jakoś wyjaśnić.
-No boli mnie głowa i wymiotuję, a takie są objawy....
-Ciąży?!- przerwał mi chłopak.- Będziemy mieć dziecko?!- zaczął się radośnie śmieć i mnie całować.
-No tak. Znaczy to są objawy ciąży ale nie będziemy mieć dziecka. Nie teraz.- powiedziałam smuto bo pomyślałam o Afrodycie.
-Dobrze, kochanie.- Justin dalej się uśmiechał.- Kochanie czemu jesteś smutna?- zapytał z troską w głosie.
-Bo myślę o Afrodycie. Przez nas straciła życie. Chciałabym cofnąć czas.- powiedziałam a po moich policzkach spłynęło kilka łez. Otarłam je szybko żeby Justin ich nie zauważył.
-Też bym chciał żeby było inaczej, żebyśmy byli w komplecie. Ale nie ważne co się stanie ja i tak będę przy tobie i zawsze będę cię kochał. Obiecuję Ci to. Ty jesteś najważniejsza. Mam gdzieś to całe gwiazdorskie życie, moje życie jest obok mnie.- pocałował mnie w czoło, a następnie przytulił.
-Dziękuje kochanie.- uśmiechnęłam się promiennie.
-Dobra a teraz wróćmy do rzeczywistości. Za dwa tygodnie wracamy do L.A. Mam nadzieję, że obejdzie się bez kłótni z Seleną i Scooterem. Mam też nadzieję, że cały ten czas spędzę z tobą. Muszę nadrobić zaległości i po opiekować się swoją księżniczką.- powiedział ukazując szereg białych zębów.
-Uwielbiam gdy się tak uśmiechasz. Cały czas się mną opiekujesz.
-Dobra, dobra. Teraz mamy czas dla siebie to się bardziej o ciebie zatroszczę. Jest pora obiadowa co chcesz zjeść?
-Może naleśniki? I jeszcze pierś z kurczaka na ostro z ziemniakami?
-Dla ciebie wszystko.- powiedział wyciągając składniki z lodówki.
Po około godzinie obiad był gotowy i mogliśmy go zjeść. Dania przygotowane przez Justina były pyszne, jak zawsze z resztą.
-Smakuje ci?- zapytał.
-Mhm.- powiedziałam i akurat w tym momencie się poplułam naleśnikiem. Justin zaczął się zwijać ze śmiechu, a ja udałam wkurzoną.- Bardzo śmieszne, wiesz!
-Prze...przepraszam- powiedział próbując opanować śmiech.- Wyglądasz śmiesznie! Weź ten ser z brody haha.
-Przestań się ze mnie śmiać i mi powiedz co możemy zrobić po powrocie?
-Może odwiedzimy twoją mamę? Nie widziałaś jej od ślubu.
-Dobra. Zadzwonię, że przyjedziemy za 2 tyg.- powiedziałam.
-Nie dzwoń. Zrób jej niespodziankę. Ucieszy się.
-Ok, a jak nie będzie jej w domu? W sumie mam jeszcze klucze to nawet lepiej bo można by coś przygotować.-zaśmiałam się.
-Ja już coś wymyślę. Nie martw się.- zapewnił mnie Justin.
-Kotek masz dobre pomysły, więc nie mam czym się martwić.
Odstawiliśmy naczynia do zlewu i poszliśmy do salonu. Włączyliśmy telewizor, leciał akurat jakiś program plotkarski. Po chwili usłyszałam głos Seleny.
-Chciałabym przeprosić Megan i Justina za wszystkie moje zachowania, które miały wpływ na ich związek. Fakt nadal kocham Jusa, a jeśli go kocham powinnam dać mu odejść i ułożyć sobie na nowo życie. Chciałabym się z nim pogodzić.
Spojrzałam wyczekująco na Justina.
-Co?-zapytał.
-No słyszałeś. Pozwoliła ci odejść i chce się pogodzić.- odparłam.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
Już miałam mu odpowiedzieć ale usłyszeliśmy "Justin Bieber", podgłosiłam TV.

"Od pewnych osób słyszeliśmy, że Megan Evans Bieber jest w ciąży ale nie nosi dziecka Justina! Czyja w takim razie jest to dziecko? Jak zniesie to wokalista? Podobno widziano Megan w klubie nocnym na Fidżi, wyszła z jakimś mężczyzną. Co działo się dalej nie wiadomo, ale wiemy jaki jest owoc tego."

-Co?!- wrzasnęłam poirytowana- Nie byłam w żadnym klubie! Kurwa zaś Selena coś nagadała, a ja już chciałam jej to wybaczyć!
-Meg, kochanie spokojnie. Przecież wiemy, że nie jesteś w ciąży i że w żadnym klubie nie byłaś. Jak wrócimy to będzie wywiad. Ech.
-O której ten wywiad?
-O 14:30- odpowiedział chłopak.
-Idę spać, jestem zmęczona.- powiedziałam ruszając w stronę schodów.
-Idę z tobą.- powiedział Jus podbiegając do mnie.
-Dobra. obiecaj mi coś. Jak rano się obudzę to chcę żebyś leżał obok mnie.- próbowałam udać poważną.
-Dobrze, skarbie.
Położyliśmy się na łóżku, wtulona w tors chłopaka usnęłam. Obudziłam się około 9:00. Bieber jeszcze spał, wyglądał słodko. Zrobiłam mu zdjęcie. Pocałowałam go na powitanie, on tylko się uśmiechnął przez sen. Zaczęłam go gilgotać, myślałam że się obudził ale nie, on spał dalej!
-Kurwa! Justin stanik mi spadł!- krzyknęłam a Bieber zerwał się z łóżka jak oparzony. Wglądał komicznie, jego mina haha.
-Hej jak mogłaś?!- próbował udawać złego ale na jego twarzy było widać rozbawienie.
-Przepraszam.- spuściłam głowę na dół.
-Idę dalej spać.- położył się i spał dalej.
-Justin, wstań. Tak ładnie proszę.- usiadłam na nim okrakiem
-Mmmhm.- wymruczał ale tyłka nie podniósł. No trudno, wpadłam na pewnie pomysł. Odkryłam chłopaka i ponownie na nim siadłam z tym, że teraz jeździłam tyłkiem po jego kroczu.- Boże Megan! Przestań, proszę!
-Jak wstaniesz.- zaczęłam całować jego tors nie przestając ruszać tyłkiem.
-Już wstaję! Ale nie gwarantuję, że zaraz czegoś nie zrobię!
-Pff. Wstawaj i nie gadaj!
-No dobra. Chodź do kuchni zjemy śniadanie.



-------------------------------------------------
I proszę 18 rozdział :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
to motywuje do dalszej pracy 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz