-Kochanie, wstawaj- poczułam tyrpanie.
-Uh mamo jeszcze 5min- wymruczałam przewracając się na drugi bok.
-To nie mama, Maggie.
Położyłam się na plecy i ujrzałam uśmiechniętą twarz mojego skarba.
-Justin co ty tu robisz?- zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Mam ci coś ważnego do powiedzenia- spojrzałam na chłopaka.- Jesteś piękna, gdy się budzisz- cmoknął mnie w czoło.
-Jasne. Jestem rozczochrana i rozespana co w tym pięknego?
-Moja Maggie zawsze jest piękna. Porywam cię dzisiaj na cały dzień, więc rusz swój seksowny tyłek i chodź zjeść śniadanie- chłopak chwycił mnie za rękę i wciągnął z łóżka tak, że wpadłam w jego ramiona.
Zeszliśmy na dół, kiedy weszłam do jadalni zamurowało mnie. Justin pociągną mnie lekko w stronę stołu, odsunął krzesło bym usiadła.
-Kochanie sam to zrobułeś?
-Dla mojej księżniczki- złożył na moich ustach pocałunek.
-Z jakiej to okazji?- zapytałam, ale nie poinnam.
-Musi być jakaś okazja żebym cię rozpieszczał?- usiadł na krześle obok.
Justin przygotował nam na śniadanie kanapki w kształcie serc, a do tego tiramissu. Jak go tu nie kochać?
Po zjedzonym posiłku zostawiłam chłopka w jadalni i udałam się do łazienki. Zrzuciłam piżamę i weszłam pod prysznic. Ciało nasmarowałam czekoladowym żelem, a następnie spłukałam go. Ubrana tylko w szlafrok udałam się w stronę swojego pokoju. Kiedy otwierałam jego (pokoju) drzwi omal nie dostałam zawału, gdyż Justin postanowił mnie wystraszyć.
-Matko Boska! Chcesz mnie do grobu wysłać?! Głupek- krzyknęłam.
-Przepraszam- zrobił minkę smutnego szceniaczka.
-Wybaczam tylko dlatego, że cie kocham. Wyjdź bo chcę się ubrać.
-Lepiej wyglądasz jak nie masz nic- powiedział trącając nosem moja szyję.
-Uhmm a teraz wyjdź- cmoknęłam go w polik.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja w spokoju założyłam ubrania. Wyszłam z pomieszczenia, odnalazłam chłopaka w kuchni, był zamyślony.
-O czym tak myślisz?- zapytałam przytulając go od tyłu.
-Mhh o tobie, kochanie. Najpierw pójdziemy do teatru na Romea i Julię, potem może jakiś obiad w restauracji, wskoczymy do mnie, a na koniec dnia ....niespodzianka.
-Aww Justin jesteś taki słodki! Co to za niespodzianka?
-Jak ci powiem to już nie będzie niespodzianką. Nie mogę, wytrzymasz do wieczora.
-Postaram się misiu- uśmiechnęłam się słodko.
-Chodź bo zaraz się spóźnimy do teatru. Przedstawienie zaczyna się o 12:00 a trzeba jeszcze dojechać.
Wyszliśmy z domu, zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do samochodu Justina.
Nie lubię chodzić do teatru,a Justin powinien o tym wiedzieć, ale żeby nie zrobić mu przykrości to się nie odezwałam. Widzę jak się stara, a jednocześnie czymś stresuje. Po 30min jazdy wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do budynku. Justin kupił bilety, zajęliśmy wyznaczone miejsca i przedstawienie rozpoczęło się. Wszyscy aktorzy w 100% oddali magię tego dramatu.. Popłakałam się na ostatniej scenie gdy Romeo odbiera sobie życie myśląc, że jego ukochana Julia nie żyje. Ich miłość była tak silna, że potrafili ofiarować swoje życie.
-Justin...-spojrzał na mnie.- Byłbyś w stanie zrobić coś takiego jak Romeo?- zapytałam wsiadając do samochodu.
-Oczywiście, bo jesteś moją Julią- spojrzał w moje oczy i mocno przytulił.
Całą drogę do restauracji milczeliśmy ale to nie była niezręczna cisza. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików, podszedł do nas kelner i podał menu. Zagłębiałam się w specjałach restauracji, gdy Bieber oznajmił
-Poproszę dużą porcję spaghetti- kelner zanotował zmówienie po czym odszedł.-Wybacz, że wybrałem za ciebie- posłałam mu tylko uśmiech, mówiący, że się nie gniewam.
Kilka minut później zamówienie leżało na środku stołu, a my zabraliśmy się za jego konsumpcję. Justin oczywiście uparł się że będzie mnie karmił, ech. Z tego karmienia wyszło tyle, że cała moja twarz była czerwona od sosu. Po skończonym posiłku pojechaliśmy do domu chłopaka.
-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że będziemy sami w domu- zaśmiał się.
-Zależy co ci chodzi po głowie- odparłam wchodząc do środka domu.
-Zobaczysz...-rzekł tajemniczo, a ja już się bałam. Nie wiem czego mam się spodziewać.- Chcesz coś do picia?- zapytał i zniknął w kuchni.
-Cole, jak masz. Będę w twoim pokoju- krzyknęłam i właśnie tam skierowałam swoje kroki.
-Okej już idę- powiedział Jus i chwilę później był już obok.
-To co będziemy robić?-zapytałam i zatrzymałam się przed drzwiami jego pokoju/
-Zobaczysz- powtórzył odpowiedź sprzed kilku chwil. Otworzył drzwi, a ja rzuciłam się na łóżko.- Idziesz spać?- zaśmiał się i odłożył colę na szafkę obok łóżka. Pokiwałam głową. Justin przez chwilę mi się przyglądał po czym położył się obok mnie i przytulił do swojej klatki.- Tak to ja też mogę spać. Już niedługo- wymruczał pod nosem tak, że ledwo go zrozumiałam.
-Mhmm- mruknęłam, wtuliłam się w niego i usnęłam. Jestem strasznym śpiochem, wiem ale nic na to nie poradzę.
Kiedy się obudziła, co prawda było jasno za oknem ale domyślałam się, że dochodzi wieczór.
-Oo już wstałaś?- zapytał Justin.
-Taa. Która godzina? Nie masz mi za złe, że poszłam spać?
-Prawie 18:00 więc chciałbym już iść, bo jak wiesz czeka cię niespodzianka. Czemu miałbym się gniewać, jesteś taka słodka, gdy śpisz.
-A jak nie śpię to jaka jestem?1- zapytałam zdziwiona.
-Seksowna- odparł i przyssał się do mojej szyi.
-Uhm Justin...- mruknęłam.
-Co?- zapytał nie przestając całować mojej szyi.
-Bo mi zrobisz malinkę, no. Uciekaj!- odepchnęłam go, a on spojrzał na mnie rozbawiony.- Noc co?!
-Nic, nic. Chodź.
Ubrałam buty i wyszliśmy z domu.
-Mieliśmy iść tam pieszo ale moja Julia usnęła- otworzył mi drzwi samochodu.
-To Romeo mógł mnie obudzić- uśmiechnęłam się.
-Gdyby Romeo miał serce budzić swoją ukochaną...- Justin spojrzał na mnie i odpalił silnik auta.
PO 20 min byliśmy na miejscu. Justin przywiózł mnie na plaże aww, jak słodko. Co prawda słońce jeszcze nie zachodziło a już było pięknie.
-To jest ta niespodzianka?- byłam cholernie ciekawa kiedy się dowiem co to jest.
-W połowie, skarbie. Już niedługo, obiecuję. Wytrzymaj do zachodu słońca.
Szliśmy plażą wtuleni w siebie, a ciepła woda oceanu głaskała nasze stopy. Po godzinnym spacerze Justin zatrzymał się, chwycił moje ręce, spojrzał w moje oczy i powiedział
-Kocham cię Maggie, wiesz?
-Powiedz mi jak mnie kochasz?- usłyszałam własny głos.
-Powiem.
-Więc?- uśmiechnęłam się.
-Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy spisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy roztłukujesz jako ładnie- nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielasz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. I dniem i nocą.
I wiosną kiedy jaskółka przylata.
-A latem jak mnie kochasz?- zapytałam.
-Jak treść lata.
-A jesienią gdy chmurki i humorki?
-Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
-A gdy zima posrebrza ramy okien?
-Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego. A za oknami śnieg. Wrony na śniegu- to było tak piękne, że jedyne co potrafiłam zrobić to szeroko się uśmiechnąć i mocno przytulić Justina. Łzy same cisły mi się do oczu.- Maggie...- Justin odsunął mnie od siebie-...jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym, kocham cię nad życie...
-Wiem kochanie wyraziłeś to w tym wierszu- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Justin chwycił moją dłoń i uklęk na jedno kolano.
-Maggie...wyjdziesz za mnie?- z kieszeni kurtki wyjął małe czerwone pudełeczko z pierścionkiem w środku.
Z moich oczu lały się łzy szczęścia, zakryłam usta dłonią i pokiwałam głową. Justin założył mi pierścionek na palce, spojrzał w moje oczy i pocałował moja dłoń po czym wstał.
-Justin kocham cię tak bardzo- zarzuciłam mu ręce na szyję, byłam tak cholernie szczęśliwa. Staliśmy tak jeszcze dobre 10 min a ja dalej płakałam ze szczęścia.
- Już zawsze razem Maggie- Jussy ujął mą twarz w swe dłonie i na moich ustach złożył namiętny pocałunek.
Dobry wieczór moje misie :*
Macie tutaj wyjątkowo krótkie opowiadanie, mam nadzieję, że się Wam spodobało. Na wasze opinie czekam w komentarzach, wiecie też, że możecie podrzucać mi jakieś pomysły na opowiadania :)
Autorem wiersza, który został użyty do opowiadania jest Konstanty Ildefons Gałczyński :)
Jaka polonistka xdd :D
OdpowiedzUsuńŚwietne! *_*
Dawaj drugie! Czekam...
Hehe nie za dużo tych opowiadań jak na jeden dzień? może za tydzień :3
UsuńNie :3
UsuńNajlepiej SOON like Justin, c'nie?
Heheh...
Tak, będziesz mieć opowiadanie SOON :*
UsuńDziękuję, czuję się zaszczycona <3
Usuń