Przez kolejne dwa dni nie miałam żadnego kontaktu z Chazem i Ryanem. Nie wychodziłam też z domu, bo nie miałam po co. Obawiam się przylotu Justina, wiem, że go kocham, ale nie wiem jak mu powiedzieć o tym co zaszło między mną a jego najlepszym przyjacielem. Justin mnie zabije, a Ryana z nienawidzi lub na odwrót. Justin ma być tu za godzinę. Zapewne stanie w drzwiach z uśmiechem na twarzy i kwiatami w ręku, a ja będę udawać zachwyconą mimo, że w środku będę łamać się na pół. Myślenie o tym wszystkim tak mnie pochłonęło, że nawet nie zauważyłam kiedy cały ten czas miną.
Tak jak myślałam, do pokoju wszedł Justin z uśmiechem na twarzy, a w lewej ręce trzymał kwiaty. Momentalnie poderwałam się do góry.
-Megan! Boże, jak ja za Tobą tęskniłem- powiedział chłopak. Podbiegł do mnie i mocno przytulił. Z moich oczu mimowolnie zaczęły spływać łzy. - Hej co się stało?- zapytał z troską w głosie.
-Nic, po prostu tęskniłam za ta tobą- skłamałam, w sumie to nie do końca, bo rzeczywiście mi go brakowało.
-Kochanie muszę jeszcze skoczyć do sklepu, wybacz. Zaraz wrócę i znów będę mógł się tobą cieszyć- pocałował mnie w usta po czym wyszedł z pokoju.
Ja w tym czasie wysłałam smsa do Ryana z prośbą by przyszedł. Odpowiedź przyszła dość szybko i była pozytywna. Na przyjście kolegi nie czekałam zbyt długo, a chwilę później w pokoju był też Justin, który ucieszył się na widok kumpla.
-Justin jest coś o czym musimy ci powiedzieć- spojrzałam smutno na chłopaka wiedząc, że to nie jest to co powinien usłyszeć.-Obiecaj mi tylko, że wysłuchasz do końca- Justin że zdziwieniem pokiwał głową.-Ryan ty pierwszy.
-Justin, znamy się od dziecka, jesteśmy najlepszymi kumplami ale musisz coś wiedzieć-zawiesił głos- zakochałem się w Megan.
*Justin*
-To nie powód by się złościć- klepnąłem kumpla w plecy.
-Taa. Kiedy tu przylecieliśmy to chłopcy tego samego dnia pokazali mi część Stratfrod. Mieliśmy iść na lody ale Chaz musiał się zmywać, więc poszłam z Ryanem... Uratował mi życie, prawie wpadłam pod samochód...
-Stary wielkie dzięki, gdyby nie ty to przyjechałbym na pogrzeb- powiedziałem z ulgą.
-Nie przerywaj mi. No i kiedy tak staliśmy to patrzyliśmy się na siebie i... i pocałowałam Ryana- po policzkach Meg spływały łzy. Fakt, poczułem się urażony ale było mi też żal dziewczyny, przytuliłem ją do siebie i zapewniłem że wszystko będzie w porządku na co ona spojrzała w moje oczy i kontynuowała wypowiedź-Wróciłam do domu i płakałam, Justin uwierz mi ja na prawdę żałuję tego co zrobiłam. Następnego dnia spotkaliśmy się żeby wszystko wyjaśnić... Zaczęłam się nad sobą użalać, że mi nie wybaczysz. Ryan mnie pocałował i sprawy zaszły za daleko...
-Pieprzyłeś moją żonę, chuju?!- powiedziałem popychając kumpla.
-Nie! Justin wierz mi- krzyknął.
-Jak daleko zaszły sprawy? - zapytałem ale dla mnie i tak wszystko było już jasne. Czułem jak moje serce pęka na miliony kawałków, niczym lustro z bajki o Królowej Śniegu.-Widział cię nago?-moje dłonie zwinęły się w pięści.
-Było tak blisko... -szepnął Ryan ciut za głośno.-Powiedzmy, że Meg ma bardzo ładne kształty a jej skóra jest idealnie gładka.
-Kurwa ona jest moja!- wrzasnąłem, a we mnie już się gotowało.
-Ona nie była lepsza, też mnie dotykała! - powiedział Ryan na swoją obronę.
-Megan, kochanie jak widzę za mało rozpieszczam cie w łóżku- powiedziałem niby żartem. -Kurwa jak mogliście mi to zrobić?- uderzyłem pięścią w ścianę- Ryan jesteś moim kumplem, traktowałem cię jak brata. Megan, ja cię kocham a ty takie coś odpierdalasz?!. Zawiodłem się na was- krzyczałem, a z moich oczu lały się łzy. Co zrobiłem nie tak?
-Justin, słońce ja nie chciałam, żeby naprawdę. Kocham tylko ciebie- mówiła zapłakana Meg.
-Właśnie widzę, tak mnie kochasz, że za moimi plecami dajesz dupy innemu! Skoro mnie kochasz to po chuja się z nim Pieprzyłas- wrzeszczalem jak opentany- jesteś w stanie mi powiedzieć? Jesteś nic nie znaczącą dziwką, szmatą- widziałem jaki sprawiam jej ból tymi słowami, w tym momencie gówno mnie to obchodziło -Kurwa gdzie popełniłem błąd?! Ryan nienawidzę cię, spierdalaj mi z oczu a ty dziwko razem z nim.
-Justin!- krzyknęła dławiąc się łzami, podeszła do mnie kładąc rękę na moim policzu, którą zrzuciłem. -Daj wytłumaczyć.
-A co tu jest do tłumaczenia?! Zdradziłaś mnie i koniec tematu. Oddaj obraczkę!- rozkazałem.
-Justin... ale...
-Megan nie wiem co z nami, nie wiem czy Ci wybacze. Na tę chwilę mówię "nie". Oddaj obraczkę, proszę. Zadzwonię do ciebie kiedy będę gotów porozmawiać, a na razie nie kontaktuj się ze mną.
-Justin skrzywdziliśmy cię, wiem ale ile razy ty skrzywdziłeś Megan?- rzekł Ryan.
-Nie wkurwiaj mnie, okej?! Przepraszam bardzo ale ja Seleny nie pieprzyłem!- wrzasnąłem poirytowany.
-A gdzie ja mam się podziać- zapytała Meg ze spuszczoną głową.
-W tym domu nie ma dla ciebie miejsca! Idź do swojego kochasia, on z chęcią cię wyrucha i przenocuje, prawda Ryan?
-Ale ja nie chcę spać u niego. Jest szansa, że mi wybaczysz?- Nie odezwałem się.-Justin nie igniruj mnie do cholery i odpowiedź na to pieprzone pytanie!- krzyknęła, pod wpływem jej wrzasku drgnąłem. W jej oczach widziałem tyle emocji ale przede wszystkim smutek i żal. Ledwo powstrzymywałem się żeby jej nie przytulić. Do pokoju weszła babcia.
-Dzieci kochane co tu się dzieje?- spojrzała na nas.
-Niech ta dziwka ci powie- rzekłem.
-To koniec. Zdradziłam Justina i jest mi z tym cholernie źle- na słowa Megan, babci zrzedła mina. Tego się nie spodziewała.
-Co teraz?- zapytała babcia, dalej będąc w szoku.
-Nic, żyjemy dalej...... osobno. Przez jakiś czas. Muszę to wszystko przemyśleć i poukładać.
-Kocham cię Justin, pamiętaj o tym- powiedziała Meg i na moich ustach złożyła ostatni pocałunek. Chciałem go kontynuować ale przypomniałem sobie co mi zrobiła.
-Wyjdź!- wrzasnąłem i pokazałem na otwarte drzwi pokoju.
Dziewczyna wraz z Ryanem wyszli. Nie interesowało mnie to gdzie poszli. Teraz do woli mogli pieprzyć się jak króliki.
-Co ja mam teraz zrobić?- zapytałem babcie. - Kocham ją ale... nie wiem czy będę umiał j wybaczyć. Z jednej strony kocham ją cholernie mocno i nie chcę jej stracić ale z drugiej mocno mnie zraniła.
-Wnusiu każda decyzja jaką podejmiesz będzie słuszna. Może nie koniecznie dla Megan- powiedziała Diana przyciskajac mnie do swojej piersi.- Skoro kochasz to powinieneś wybaczyć. Ona wybaczała...
Babcia miała rację, nie ważne jaką decyzję podejmę każda będzie dobra. Włączyłem laptopa, zalogowałem się na tt i napisałem
"Życie jest brutalne".
W skrzynce miałem 40 nieodebranych wiadomości, wszystkie od Meg. Kiedy je czytałem utwierdzałem się w przekonaniu jak bardzo kocham tę dziewczynę i, że moje życie bez niej nie ma sensu. Docierało do mnie też, że ona naprawdę żałowała. Nadal jestem na nią wściekły i nie mam ochoty na nią patrzeć. Leżałem i gapiłem się w sufit, dostałem smsa. Oczywiście był od Meg.
"Justin prosę wybacz mi, ja tego żałuję. Uwierz mi. Zawsze twoja Megan. "- już chciałem jej odpisać ale ostatkiem sił powstrzymałem się. Zmęczony dzisiejszym dniem usnąłem.
Obudziłem się cały mokry, miałem okropny sen w którym widziałem jak Megan bierze jakieś tabletki, a potem osuwa się na ziemię. Obok niej leżała koperta, w której był list. Kilka niezgrabnie napisanych wyrazów
"Justin kocham cię ale nie mogę już dłużej tego znieść. Nie mogę patrzeć jak cierpisz przeze mnie, pozwól, że ukrócę twe cierpienia. Megan."
Na samo wspomnienie słów z tego listu robiło mi się słabo. Nie wyobrażam sobie życia bez tej kobiety. Dziasiaj emocje opadły ale wciąż nie jestem gotów by jej wybaczyć.
No, no, no. Mamy poważny problem w związku Meg i Justina :3 Jak myslicie jak to sie skonczy?
PS. przepraszam za brak polskich znakow, jestem na laptopie. Rozdzial, znow pisany wczesniej xd.
mam nadzieje ze Justin wybaczy Megan i znow beda razem
OdpowiedzUsuńa pozatym swietny rozdzial czekam na nn