Nie pozostałam mu dłużna i zdjęłam jego koszulkę, moim oczom ukazała się świetnie wyrzeźbiona klata i sześciopak. Usta chłopaka wędrowały od moich warg aż do pasa. Widziałam, że jest coraz bardziej napalony.
-Bieber!- krzyknęłam, a on opatrzył jak by mówił "co, kurwa?!"- ściągnij te moje spodnie!
Zrobił to o co poprosiłam, przy okazji pozbył się swoich. Teraz to ja byłam u góry, wodziłam ręką po jego klatce piersiowe, zjeżdżając coraz niżej. Jezu, jaki on był napalony! Jego dłonie błądziły po moich plecach w poszukiwaniu rozpięcia stanika, w końcu się go pozbył. Ściągnęłam szybko swoje majtki i jego bokserki. Znów on był na górze. Jego ręce delikatnie masowały mój biust, potem zjechały na brzuch by spocząć na moim czułym punkcie.
-Chcesz tego Shawty?- zapytał
-Tak! Bardzo!- zdołałam tylko to powiedzieć. On uśmiechnął się lekko, poczułam go w sobie. Boże to było takie....och boskie. Mimo iż już to robiliśmy poczułam ból, zaczęłam krzyczeć- bardziej z podniecenia.
Czułam, że prawie dochodzimy do szczytu możliwości, gdy on od tak przerwał.
-Co kurwa?!- krzyknęłam
-Zróbmy to gdzie indziej.- powiedział
-Gdzie?- zapytałam
-Może w kuchni na stole?- spojrzał na mnie wyczekująco
-Gdzie samochód?- miałam lepszy pomysł
-W garażu, a co? W samochodzie?- uśmiechnął się łobuzersko
-Raczej na jego masce.- rzekłam
Nadzy ruszyliśmy do garażu. Położyłam się na zimnej masce Fiskarsa (samochód, dostał na 18), nie przeszkadzało mi to, nawet nie miałam czasu o tym myśleć bo znów poczułam w sobie Jusa. Osiągnęliśmy szczyt w tym samym czasie, nie chciałam być dłużna wspaniałemu seksownemu mężowi, więc zaczęłam bawić się Jerrym. Myślałam, że on (Justin) zaraz ogłupieje z podniecenia. Kiedy skończyliśmy naszą jakże dojrzała "zabawę" poszliśmy się umyć (razem).
-Dziękuję kochanie. To było wspaniałe.- powiedział Justin całując mnie namiętnie w usta.
-Powtórka po przylocie? (chodzi o miejsce podróży poślubnej)
-Z przyjemnością!- rzekł Justin tym swoim seksownym głosem. Jego ręce spoczywały na moich pośladkach, moje zaś na jego klatce piersiowej.
Odkręciłam kurek, a na nasze głowy lała się woda. Zaczęliśmy się całować, to był nasz pocałunek w "deszczu". Po skończonej kąpieli ubraliśmy się i pojechaliśmy zadowoleni na lotnisko. Wsiedliśmy do prywatnego samolotu Justina i wzbiliśmy się w przestworza.
-To gdzie lecimy?- byłam bardzo ciekawa
-Fidżi może być?-odparł
-Fidżi?!- nie mogłam uwierzyć!- Pewnie, że może!
*16 godzin później*
Lot był długi i męczący. Hotel jest wspaniały, pięciogwiazdkowy. Ma 5 basenów, 3 jacuzzi, 4 sauny i 2 sale do kręgli i bilardu. Te udogodnienia było rozmieszczone po całym hotelu, tylko na jednym piętrze był basen, sauna, jacuzzi i kręgielnia.
-Wynająłem to piętro.- poinformował mnie Justin
-Serio?! Zajebiście!- cieszyłam się jak mała dziewczynka z lalki Barbie.
-Serio, serio.
*O. JB*
Wypakowywaliśmy walizki, gdy nagle zadzwonił mi telefon. To Scoot. Odebrałem.
-Hej Scoot! Co chcesz?
Na Fidżi, a co?
Nie ma mowy, nie zgadzam się!
Kocham Megan! Czy ona zawsze musi wszystko zjebać?! Układa się między mną a Meg, a ty każesz mi chodzić z Seleną by pomóc jej wypromować nową płytę?!
Stary chyba cię pogięło!
Niech idzie do Palayboya! Tam na pewno ją wypromują! Scoot nie wkurwiaj mnie! Dzięki Tobie i dziuni Gomez mam zjebany urlop! Wielki dzięki stary!
Ty to masz wyczucie czasu!
Powiedziałem, że się nie zgadzam! Sam se z nią bądź! Ona kochała mnie za drogie prezenty, a nie za to jaki jestem. Niech się wypcha, sylikonem najlepiej! Nara!
------------------------------------------------------------
Hej Misiaki! To już 16 rozdział, pojawiło się też +18 :D
Czytasz=Komentarz
Chcę zobaczyć ile osób to czyta. Komentarze motywują do dalszej pracy, a dla Was to chwila :)
KOCHAM <3 CZYTAM I CZEKAM NA NASTĘPNE <3 KC KICIA <3 :*
OdpowiedzUsuńTeż Cię kocham i cieszę się, że jesteś ze mną. Dziękuję :* <3
Usuń