sobota, 19 października 2013
Rozdział 26
-Co ja zrobiłam? Jaka ja jestem głupia! Zdradziłam Justina! On mi tego nie wybaczy! Czemu go pocałowałam?! - takie i wiele innych myśli plątało się w mojej głowie. Zasnełam.
Po przebudzeniu spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Miałam 15 nieodebranych połączeń i 10 smsów, wszystkie od Ryana. Przeczytałam je po czym wystukałam
"musimy się spotkać"
Odpowiedź przyszła dość szybko i była pozytywna. Umówiliśmy się o 13.30 przed domem. Zjadłam śniadanie, ubrałam się, zrobiłam sobie makijaż i wyszłam. Czułam się dość dziwnie w towarzystwie chłopaka.
-Musimy porozmawiać ale to nie miejsce na tego typu rozmowy- rzekł i ruszył w stronę swojego domu.
Po ok. 20 min marszu dotarliśmy na miejsce. W domu byliśmy sami, Ryan zaprowadził mnie do swojego pokoju.
-Przepraszam za wczoraj- powiedziałam siadając na łóżku.
-Ja właśnie o tym chciałem porozmawiać. Proszę wysłuchaj mnie- pokiwałam głową. - Megan jesteś bardzo piękną kobietą, Justin na ciebie zasługuje ale jesteśmy przyjaciółmi i powinniśmy być ze sobą szczerzy. Zakochałem się w tobie- spojrzałam zszokowana na chłopaka, który kontynuował swój monolog. - Chce żebyś to wiedziała ale nie chce żeby to popsuło naszą przyjaźń. Jeśli chodzi o wczoraj to zrobiłem to odruchowo ale ty... z taką namiętnością nie całuje się kumpla- powiedział uśmiechając się niepewnie.
-Tak wiem. Nie wiem co mną kierowało, chyba chwila sprawiła, że tak się zachowałam. Kiedy cie całowałam myślałam o Bożym świecie, to było coś zupełnie innego i... przyjemnego- zaczęłam płakać. - Można kochać dwóch chłopaków naraz?!
-Nie płacz- Ryan objął mnie ramieniem i namiętnie pocałował w usta.
Oddawałam pocałunki, które stawały się coraz głębsze, wepchnęłam swój język do buzi Ryana. Moja ręka znajdowała się pod jego koszulką, zaś jego dłoń wodziła od mojego karku aż do ud. Ryan ściągnął swoją koszulkę i odrzucił na bok. Musze przyznać, że Justin ma lepszy brzuch. Bez zastanowienia pozbyłam się swojej koszulki, siadając okrakiem na chłopaku. Prawa ręka znów znajdowała się na jego klatce, lewa zaś wplątała się w jego czuprynę. Ryan zaczął dobierać się do mojego stanika, który po chwili leżał na ziemi.
-Megan... - powiedział.
-Tak? - spojrzałam na niego.
-Jesteś taka seksowna... - oblizał usta. - Zazdroszczę Justinowi.
-Masz czego- usmiechnęłam się.
Jego dłonie jeździły od mojego biustu, któremu poświęcał większość uwagi aż do wewnętrznej strony ud. Domyślałam się, że moje spodnie mu przeszkadzają, więc pozbyłam się ich a chłopak zrobił to ze swoimi spodniami. Leżeliśmy pół nadzy na łóżku. Silne dłonie Ryana ścisły delikatnie mój biust. Moje ręce wodziły po klatce chłopaka i swą wędrówkę kończyły na na jego majtkach by znów wrócić do góry i zjechać w dół. Ryan powoli się podniósł i wziął mnie na ręce opierając o ścianę, nogi oplotłam wokół jego bioder. Chłopak chwycił mnie za tyle, a ja tylko cicho jęknęłam. Poczułam, że ręce kumpla wsuwają się do moich majtek.
-Ryan nie!-krzyknęłam
-O co ci chodzi?! - zapytał zdezorientowany.
-Nie widzisz co prawie zrobiliśmy?- krzyczałam a po moich policzkach spływy łzy.
-Widzę, kochanie chodź tutaj i dokończmy to co zaczęliśmy.
-Jak możesz?! Jesteś najlepszym przyjacielem Justina, a ja jego żoną i prawie się ze sobą przespaliśmy! Boże nie chce nawet widzieć reakcji Justina jak się o tym dowie.
-Pieprzona dziwka! Jesteś suką, nic nie wartą suką, rozumiesz?!
-Nie mam zamiaru tego słuchać! Wychodzę! Ryan obiecaj, że nikt się o tym nie dowie- spojrzałam na niego ubierając koszulkę.
-Zastanowię się. Idź już!-krzyknął.
Wybiegłam z jego z domu i po kilku minutach byłam już u Justina. Weszłam do jego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi, osunełam się po nich na ziemię.
-Ale z ciebie dziwka! Dajesz ponieść się każdej chwili! Teraz Justin ci nie wybaczy, skończy z tobą. - krzyczałam na siebie w myślach.
Bluza Justina do której się tuliłam była już cała mokra od moich łez. Dochodziła 19.00, wypadałoby coś zjeść ale nie mogę pokazać się tam w takim stanie. Czerwone opuchnięte od płaczu oczy, płakałam dobre 3h. Postanowiłam nie wychodzić z pokoju. Położyłam się na łóżku i zmęczona dzisiejszym dniem zasnęłam.
Czytacie to w ogóle? :D Jeśli tak to zostawcie jakiś komentarz,to motywuje do dalszej pracy :)
P.S. Przepraszam za jakiekolwiek literówki ale rozdział pisałam na telefonie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wow ale sie porobiło rozdział świetny czekam na nn
OdpowiedzUsuń